System czasu pracy a efektywność
Czy czas pracy wpływa na efektywność?
Dzisiaj poruszę temat, o który poprosił mnie mój przyjaciel. Mianowicie chodzi o system czasu pracy i efektywność. Czy pracując krócej, jesteśmy wydajniejsi? W jakich godzinach pracuje się najlepiej? Czy praca po 12-24 godziny ma sens z punktu widzenia efektywności? Na te i kilka innych pytań spróbuję odpowiedzieć w dzisiejszym wpisie. Zapraszam do lektury.
Trochę teorii
W Polsce mamy kilka systemów czasu pracy:
- Systemy pracy – podstawowy system czasu pracy
Dobowy wymiar czasu pracy wynosi 8 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy.
- System równoważnego czasu pracy
Dobowy wymiar czasu może być przedłużony co do zasady do 12 godzin, a przy określonych rodzajach prac – nawet do 16 albo 24 godzin.
- Systemy czasu pracy – praca w ruchu ciągłym
System czasu pracy, w którym dopuszczalne jest przedłużenie czasu pracy do 43 godzin przeciętnie na tydzień, a jednego dnia w niektórych tygodniach w tym okresie dobowy wymiar czasu pracy może być przedłużony do 12 godzin.
- System przerywanego czasu pracy
Rozkład czasu pracy może przewidywać jedną przerwę w pracy w ciągu doby, trwającą nie dłużej niż 5 godzin.
- System zadaniowego czasu pracy
W zadaniowym systemie czasu pracy to przede wszystkim pracownik decyduje o swoim rozkładzie czasu pracy, a pracodawca kontroluje wykonanie zleconych zadań.
- System skróconego tygodnia pracy
System czasu pracy, w którym praca jest wykonywana przez mniej niż 5 dni w tygodniu.
- System tzw. weekendowego czasu pracy
System, w którym praca jest świadczona wyłącznie w piątki, soboty, niedziele i święta.
Do wyboru do koloru!
Jak widać mamy w czym wybierać, ale który system jest najlepszy? A może znasz jakiś system, który byłby jeszcze lepszy, niż wszystkie wypisane powyżej? Jeśli tak – napisz proszę w komentarzu. Moim zdaniem najbardziej efektywny (w zależności od człowieka) jest system zadaniowego czasu pracy. Nie jest to oczywiście regułą, ale przy odpowiednim planowaniu (już niedługo będzie wpis na ten temat) i samozaparciu do pracy, możemy tak zaplanować, aby poświęcić na nią jak najmniej czasu, a przy tym wykonać swoje obowiązki zachowując najwyższą jakość.
Rzeczywistość wygląda nieco inaczej…
W Polsce przeważa podstawowy system czasu pracy. Pracujemy przeciętnie po 8h, pięć dni w tygodniu. Jeżeli chodzi o efektywność tego systemu, pozostawia ona wiele do życzenia. Jednak trzeba spojrzeć na sytuację nieco szerszej. Oceniając system oczami pracownika, wygląda on nieco inaczej i to naturalne, że każdy pracownik chciałby pracować mniej… Niestety od strony pracodawcy wygląda to jeszcze inaczej. Gdyby zatrudniał na zmiany np. 4 godzinne, musiałby zatrudnić dwóch pracowników, podczas gdy w podstawowym systemie wystarczyłby tylko jeden. Podobnie sprawa wygląda ze strony klienta. Czy ktokolwiek z nas chciałby, aby było tylko 4 godziny na załatwienie wszystkich spraw? – prawdopodobnie nie.
Cofnijmy się w czasie
Dawno, dawno temu… (nie kojarzę dokładnej daty, ale może ktoś w komentarzu dopisze), ludzie pracowali po 16 godzin na dobę. Była to praca ciężka, słabo płatna i nieefektywna. Robotnicy mieli bardzo mało czasu dla siebie i dla rodziny, a przy tym musieli być niesamowicie zmęczeni. Dopiero od połowy XIX w. do połowy XX w. czas pracy został skrócony z ok. 80–90 godz. do 40–48 godz. na tydzień (więcej info: tutaj).
Co daje krótszy czas pracy?
Praca 8 zamiast 16 godzin dziennie, poza tym, że daje sporo czasu wolnego, pozwala często zrobić tyle samo, co w 16 godzin ze względu na to, że człowiek wypoczęty jest bardziej efektywny. Człowiek, który jest wypoczęty pracuje lepiej i to się rozumie, ale co jeszcze daje nam skrócony czas pracy? A np. daje nam czas, żeby iść na zakupy z rodziną. Eureka! Prawda? Ale spójrz tylko. W czasach, kiedy ludzie pracowali po 16 godz. dziennie, nikt nie miał po pracy siły, ani czasu żeby cokolwiek sobie kupić, a nawet nie było dużo potrzeb, ponieważ większość dnia spędzało się w pracy. W książce „Moje życie i dzieło” Henry Ford pisał, że pracownicy z jego fabryk, których stać było na samochody nie mieli potrzeby ich kupować, gdyż całe dnie byli w pracy. Po wprowadzeniu kilku usprawnień w firmie, praca stała się wydajniejsza, pensja taka jak przedtem, a czas pracy skrócony został o połowę, co pozwoliło wielu ludziom na zakup wielu przedmiotów (w tym samochodów), a co za tym idzie poruszyło rozwój gospodarczy, który trwa po dziś dzień.
Kiedy jesteśmy najbardziej efektywni?
Spójrzmy na wykres:
Krzywa wydajności na podstawie REFA (Komisji Badań Nad Pracą) za: Lothar J. Seiwert (1998) „Jak organizować czas”
Z wykresu powyżej wynika, że najbardziej wydajni jesteśmy nieco przed południem. Następnie następuje spadek wydajności, po którym znów notujemy niewielki wzrost wydajności na wieczór, po czym nasza wydajność ma tendencje spadkową, aż do rana.
Ranne ptaszki i Nocne marki
Oczywiście wykres jest poglądowy i nie każdy będzie działał zgodnie z nim. Ludzie są bowiem różni. Jednym lepiej pracuje się z samego rana (ranne ptaszki) innym zaś, lepiej pracuje się późnym wieczorem, podczas gdy większość z nas kładzie się spać (nocne marki). Mimo wszystko o wiele lepiej pracować zgodnie z naszym biologicznym zegarem. To znaczy, że jeżeli podejmiemy się najważniejszego zadania przed południem, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że zrobimy je dobrze i prawdopodobnie szybciej, niż gdybyśmy zabrali się do tego późnym wieczorem.
A Ty kim jesteś?
Zachęcam was do pisania w komentarzu, w jakich godzinach pracuje wam się najlepiej? Co robicie żeby się nie rozpraszać? Jak wam to wychodzi? 🙂 Napiszcie proszę coś od siebie dla innych czytelników! Temat jest na tyle szeroki, że prawdopodobnie sam skorzystam z waszych porad! 🙂 W końcu blog to nie tylko ja, ale i wy 🙂 A więc, napisz kim jesteś! Ranny z Ciebie ptaszek, czy może nocny marek?
Przy okazji zapraszam też na Facebooka – Finansowe Kaizen 🙂
Szczerze, to miałam okazję pracować po 70-80 godzin w tygodniu i powiem tylko, że nie da się tak żyć. Wolę pracować przez 8 godzin dziennie i najwyżej nic nie zaoszczędzić niż się niszczyć dla kilku złotówek na samochód czy coś innnego.
Zawsze można coś oszczędzić! 🙂 ale masz rację, że nie ma sensu się przepracowywać.
Faktycznie, nie zawsze czas pracy przekłada się na odpowiednią efektywność. Wiem to po sobie, bo jeśli już za dużo spędzam godzin pracując przed komputerem to zaczynam szukać sobie dodatkowej rozrywki. To wejdę na FB, to na Instagram, a to poszukam jakichś starych zdjęć na dysku. Lepiej ustalić sobie konkretne godziny, konieczne z przerwami i pracować wg. jakiegoś harmonogramu. Oczywiście dotyczy to osób pracujących „na swoim”.
Witam. Pracuje w służbie ochrony i mam 12 godzinny system zmianowy, dzienny i nocny. Wolę zmianę nocną, gdyż jest cisza i spokój, a w dzień moge odpocząć, zrobić zakupy, lub załatwić sprawy w urzędach. Znakiem tego jestem nocnym markiem, albo sową, jak ktoś woli takie określenie.
Cześć Iza,
Dziękuję za komentarz. Też uwielbiam ciszę, ale w nocy bym chyba nie wytrwał…