Plan na start! Konkurs oczami uczestnika
Jak już wcześniej wspominałem, „studiowałem” na takiej super uczelni! Na uczelni ASBIRO
O samej uczelni nie będę się zbytnio rozpisywał, chociaż to temat godny nawet kilku ciekawych wpisów. W ogromnym skrócie Asbiro to uczelnia, w której przedsiębiorcy uczą przyszłych przedsiębiorców. Jeżeli czujesz się przedsiębiorczy oraz nie nie lubisz pracować u kogoś, to Asbiro jest idealnym miejscem dla Ciebie. Ja osobiście ukończyłem Kurs Podstawowy, który oferuje uczelnia. Kurs trwał rok i jedyne co mogę o nim powiedzieć to: dlaczego to tak szybko zleciało? Naprawdę gorąco polecam tę uczelnię dla każdego! (więcej info tutaj)
Fajnie, ale miało być o konkursie…
Dobra, dość cukrowania. W uczelni Asbiro jest jeszcze Kurs Rozszerzony (i kilka innych kursów) – jest to formuła, która daje Ci tytuł licencjata z pełnoprawnej uczelni w Suchej Beskidzkiej (i dyplom Asbiro). Oczywiście licencjat trzeba obronić, jak w każdej innej uczelni, ale w Asbiro z racji tego, że jest to inna niż wszystkie uczelnie – są nietypowe egzaminy. Konkurs Plan na start (więcej info tutaj) to ukoronowanie nauki kursantów z kursu rozszerzonego. Poza obroną licencjatu w Suchej Beskidzkiej, kursanci bronią swoich pomysłów w ramach „zaliczenia”. Na konkursie prezentujesz swój pomysł na biznes przed kilkoma komisjami, w których zasiadają doświadczeni przedsiębiorcy. W zeszłym roku w konkursie mogli brać udział tylko studenci kursu rozszerzonego. W tym roku Asbiro umożliwiło wzięcie udziału w konkursie studentom kursu podstawowego i gościom (osobom niezwiązanym z uczelnią). Według mnie to bardzo fajna inicjatywa i grzechem byłoby z niej nie skorzystać! Dlatego skorzystałem 😉
A więc jak to było?
Kilka dni przed konkursem przygotowałem sobie prezentację dotyczącą mojego pomysłu, a że nie miałem za bardzo czasu, żeby się do prezentacji przygotować, to spora część polegała na improwizowaniu. W sobotę pierwszy dzień konkursu, więc jedziemy. Zabieram narzeczoną jako kibica honorowego i lecimy na Uczelnię Łazarskiego, bo tam miał miejsce konkrus. Przyjeżdżamy wcześnie, żeby się rozejrzeć i zobaczyć jak wygląda atmosfera. W wejściu dziewczyny z Asbiro rozdawały plakietki z wylosowanym przez Ciebie numerem (ja wylosowałem numer 9). W międzyczasie trwały także Dni otwarte Asbiro, gdzie można było zobaczyć jak wygląda studiowanie. Było naprawdę ciekawie, w kilku salach odbywały się wykłady o różnej tematyce. Można było swobodnie przechodzić między salami i słuchać różnych wykładowców. Dookoła przewijali się ludzie przedsiębiorczy i czuć było ten klimat. Otrzymałem harmonogram, na którym zaznaczone zostały sale i godziny, o których miałem się prezentować przed poszczególnymi komisjami. Stresu jak na tamtą chwilę brak. O godzinie 12:30 miała miejsce pierwsza prezentacja. Sale z komisjami były oznaczone nazwami ekonomistów austriackich (Mises, Rothbard, Hayek, Menger, Hoppe).
Sala im. Carla Mengera
Pierwsza prezentacja – wchodzimy! Tuż przed wejściem „kopniak na szczęście” od narzeczonej, pojawił się stres, ale wchodzę. W pierwszej komisji zasiadły cztery osoby. Witam – witam i jedziemy. Komisja była bardzo przyjazna, a przy tym słuchała dokładnie wszystkiego, co mówię. Po 10 minutach prezentacji padło kilka pytań, które miały zwrócić mi uwagę na pewne kwestie, których w prezentacji nie uwzględniłem. To jest właśnie to, czego nie da wam żadne inne miejsce na ziemi… Na Asbiro nikt nie podaje na tacy gotowych rozwiązań i właśnie tak samo było w komisjach. Jury dało mi cenne rady, które dały mi sporo do myślenia, ale przy tym były to wskazówki, które można od razu wprowadzić w życie. Na pierwszej komisji Maciej Stępa zadał mi pytanie: Ile kosztuje godzina twojej pracy? oraz czy policzyłem koszt alternatywny, (o którym niedawno pisałem tutaj). To bardzo ważne pytanie, na które nie odpowiada sobie wielu młodych przedsiębiorców – ja też sobie na te pytanie nie odpowiedziałem. Wtedy złapałem się na tym, że sporo rzeczy robię sam, podczas gdy mógłby to robić ktokolwiek za naprawdę małe pieniądze. W początkowej fazie biznesu założyciel jest pracownikiem, menadżerem, kierownikiem, handlowcem, marketingowcem, księgowym, itd. Wszystko w jednym – człowiek orkiestra! I właśnie tutaj słuszna uwaga, że nie liczymy sobie często swojej pracy. Już naprawiłem ten błąd. Pierwsza komisja dała mi jeszcze kilka cennych uwag, ale zachowam je dla siebie i pochwalę się z wami jak już wprowadzę je w życie 😉
Po pierwszej prezentacji
Delikatny szok, ponieważ dla mnie to zupełnie nowe doświadczenie. Do tej pory prezentowałem coś jedynie na uczelni, czy w szkole średniej, ale umówmy się, że nie są to prezentacje najwyższych lotów i nie towarzyszy im duży stres. Wróćmy do konkursu. Podstawowa sprawa jest taka, że w komisjach zasiadali ludzie, których obserwuję, czytam ich książki, oglądam webinary itd. To naprawdę fajne uczucie móc skonsultować swój pomysł zupełnie za darmo z ludźmi, którzy mają doświadczenie w prowadzeniu biznesu, a do tego są jakby takimi „małymi idolami”. Niesamowite wrażenia po pierwszej komisji i delikatna ulga, bo już po wszystkim. Po wskazówkach z pierwszej komisji, na drugą szedłem bardziej pewny siebie i lepiej przygotowany. W głowie narodził mi się nowy kierunek, w którym mój pomysł mógłby iść i nie omieszkałem powiedzieć tego na komisji nr dwa 😉
Sala Hans-Hermann Hoppe’a
Druga prezentacja była o 16:15. W międzyczasie mogłem iść i posłuchać wykładów. Wchodzę na salę, w której znajdowali się Marcin Osman, Karol Froń, Piotr Marcin Motyl i Wojciech Wencel. (Całą komisję możecie obejrzeć tutaj). Ta komisja dała mi największego kopa do działania. Naprawdę konkretne wsparcie i utwierdzenie mnie w przekonaniu, że mój pomysł ma sens i warto go realizować. Panowie zabawni, a przy tym bardzo profesjonalni. Pomogli mi zrozumieć pewne błędy, które mnie „blokowały”. Po wyjściu z tej komisji wiedziałem, że nie zasnę tego dnia! I naprawdę tak było 🙂
Niedziela
W niedzielę przypadał drugi dzień konkursu i kolejne dwie komisje, przed którymi miałem się prezentować, a wieczorem liczenie głosów i ogłoszenie wyników konkursu. Tego dnia już bardziej na luzie czekałem na swoją kolej, ale jak zwykle przed samym wejściem dopadał mnie delikatny stres. O 11:45 pierwsza prezentacja w…
Sala Ludwiga Von Mises’a
Trzecia prezentacja poszła sprawnie i bez bólu. W tej komisji zostałem równie ciepło przyjęty, co w pozostałych. Otrzymałem pomysły związane z centralizacją mojego biznesu i kilka innych wskazówek. Na tej komisji czas popłynął najszybciej. O ile pamięć mnie nie myli, to w tej sali usłyszałem cytat: „Kto chce szuka sposobu. Kto nie chce szuka powodu”, po którym zostałem poproszony o zastanowienie się, która część tego cytatu pasuje do mnie. Oczywiście feedback zebrany i po raz kolejny moja głowa zastanawia się co się dzieje. Nie do opisania jest uczucie, które towarzyszy Ci w trakcie, gdy ktoś, kogo uważasz za autorytet w danej dziedzinie, zachwala Twój pomysł i motywuje Cię do dalszego rozwoju i działania. Rewelacja, ale to jeszcze nie koniec! Kolejna, ostatnia już prezentacja przede mną…
Sala Murray’a Rothbarda
Na ostatnią prezentację szedłem przedostatni i myślałem, że jury zmęczeni słuchaniem, będzie spoglądać jednym okiem na mnie, a drugim na zegarek. Oczywiście tak się nie stało, chociaż widać było zmęczenie po jurorach. W tej sali dostałem równie silnego kopa do działania, co w sali Carla Mengera. Ta komisja była bardzo dociekliwa i pytała mnie o sporo szczegółów, które zostały pominięte w innych komisjach. Dostałem sporo trudnych pytań. Nie byłem gotowy na każde z nich, ale wyszedłem obronną ręką z każdego pytania. Co do wskazówek, to było ich całkiem sporo, ale w większości pokrywały się z tym, co usłyszałem na poprzednich komisjach. To była moja ostatnia komisja, na której się prezentowałem. Czas na liczenie głosów i ogłoszenie wyników!
Ogłoszenie wyników!
Po zakończeniu wszystkich prezentacji zostaliśmy poproszeni o udanie się na wykład Jacka Kubraka, po którym zostały ogłoszone wyniki. Co do samego wykładu, to był bardzo interesujący (jak zresztą każdy wykład Pana Jacka), ale nie będę o nim pisał. W oczekiwaniu na wyniki nie czułem już żadnej presji. Wiedziałem, że bez względu na wynik już wygrałem. Zupełnie nie po to tam poszedłem. Żadne pieniądze nie dadzą Ci tego, co dobre wskazówki od najlepszych fachowców w swoich dziedzinach. Również żadne szkolenie nie da Ci tyle, co konsultacja TWOJEGO POMYSŁU z kilkunastoma specjalistami. To jest Twój przypadek! I to właśnie Ty masz swoje 30 min. w każdej sali. Przez ten czas możesz skorzystać z wiedzy i zbieranych latami doświadczeń osób, które naprawdę znają się na rzeczy. Co do wyników, zostaliśmy poproszeni o wyjście na środek, były 3 kategorie: Studenci, Asbirowcy i Goście. W każdej kategorii do wygrania była inna nagroda oraz książka dla każdego z uczestników. Co do mnie, to konkursu nie wygrałem, ale tak jak mówiłem wcześniej, wygraną jest dla mnie sam udział w konkursie.
Podsumowując
Co do Asbiro, polecam to miejsce każdemu, kto choć ułamkiem siebie czuje, że chciałby coś w swoim życiu zmienić. Znajdziesz tam masę inspirujących i życzliwych ludzi, którzy chętnie Ci pomogą, doradzą czy zwyczajnie wypiją z Tobą piwo. Wracając do konkursu. Było to dla mnie niesamowite doświadczenie, którego nie sposób opisać słowami. Występowanie przed komisjami daje niesamowitą energię i wiarę w siebie po wyjściu z każdej sali (przynajmniej w moim przypadku). Słyszałem, że niektórzy zostali sprowadzeni na ziemię ze swoimi marzeniami. Emocje mega i feedback pierwsza klasa. Śmiało polecam każdemu! Nie bójcie się wychodzić do świata ze swoimi pomysłami, a już na pewno nie bójcie się z nimi iść na Asbiro i zaprezentować swojego Planu na start!
Ps.: Jeżeli czyta to ktokolwiek związany z organizacją konkursu, czy jakikolwiek członek z poszczególnej komisji, to w tym miejscu chciałbym Ci podziękować! Świetna robota i mega inspiracja!
Wolności i sukcesów! 😉
Super wpis, ja właśnie szybko potrzębuję jakiegoś dobrego planu na start 🙂