Dieta niskoinformacyjna – „Detoks dla umysłu”

Damian Gołębiewski/ 3 lutego, 2018/ Inne, Nauka, Rozwój/ 4 comments

Dieta od informacji

Skup się! Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale zaraz dowiesz się, dlaczego. Czeka Cię dieta!

Dzisiaj mamy 02.02.2018 r. Pisząc te słowa wchodzę na www.onet.pl, www.wp.pl i www.forbes.pl, żeby sprawdzić co tam się dzisiaj ciekawego wydarzyło na świecie. Wybiorę losowe nagłówki artykułów tylko z pierwszych stron w/w portali.

Co znalazłem: 

Teraz przejrzyj jeszcze raz te nagłówki i odpowiedz sobie szczerze na pytanie: Jak te sytuacje wpływają na moje życie? – zakładam, że mają żaden, albo bardzo znikomy wpływ. 

Co to oznacza? 

Codziennie atakuje nas masa bezużytecznych informacji i nie jest to żadna nowość, ale czy to dobrze dla nas? Swój rozwój człowiek zawdzięcza zdobywaniu informacji, analizowaniu i wdrażaniu przetworzonych informacji w życie. Tak było z nauką pisania, czytania, liczenia itd. Dzięki tej wiedzy potrafię napisać ten tekst i przekazać Ci w nim jakąś wiedzę, a Ty potrafisz go przeczytać, przeanalizować i ewentualnie wdrożyć część ze zdobytej tutaj wiedzy w życie. No fajnie – Ameryka… Ja produkuję tekst, Ty go konsumujesz. Teraz odwróćmy nieco sytuację. Co jeśli powiem Ci, że to tekst konsumuje nas? A dokładniej – naszą uwagę. 

Jaki jest efekt długotrwałego konsumowania ogromnej ilości informacji? 

Informacje to pożywienie dla mózgu. I tak samo jak pożywienie dla organizmu mogą być dobre i złe (zdrowe i niezdrowe). Z jedzeniem jest o tyle dobrze, że nie możemy zjeść zbyt wiele. Nasze obżarstwo zawsze się kiedyś kończy, ponieważ stajesz się syty i zwyczajnie więcej nie możesz zjeść, a często po prostu źle się po tym czujesz. Mózg w przeciwieństwie do żołądka nie ulega przejedzeniu i chłonie wszystko jak gąbka. W następstwie tego zbieramy w pamięci bardzo dużo niepotrzebnych informacji, które niekoniecznie są nam potrzebne. Mózg magazynuje wszystko, przez co ciężko nam czasami przypomnieć sobie ważne rzeczy. Mając w głowie masę nic nieznaczących informacji, ciężko nam zrobić szybką selekcję i „sięgnąć” po to, co akurat jest nam potrzebne (np. na egzaminie). Przez tak duże ilości wiedzy tracimy uwagę i jesteśmy rozproszeni.

Utrata uwagi i Syndrom ADT

Wchodzisz do pracy, a Twój przełożony mówi: „Hej, co z tym projektem z wczoraj?”, „Dzisiaj musimy sprzedać co najmniej 2x tyle co wczoraj”, „Od jutra zmieniamy taktykę, zapomnij o tym, co mówiłem Ci wczoraj”, „Zrób to, to i to”. Musisz robić dużo, szybko i najlepiej na już. To wszystko wpływa na rozwój syndromu deficytu uwagi (ADT – Attention Deficit Trait). Polega z grubsza na tym, że osoba cierpiąca nań jest zwykle rozkojarzona, niecierpliwa, nerwowa. Nie może się skupić i ma problemy ze zorganizowaniem swojej pracy. Rozpoczyna 5 zadań i często nie kończy żadnego z nich. ADT jest zwane chorobą menadżerów, a czynniki, które mają bezpośredni wpływ na rozwój tego stanu to: 
Coraz większe wymagania od przełożonych, wzmożona konkurencja i ciągłe dostosowywanie się do zmieniającego się rynku, szybki rozwój społeczeństwa, nagłe zmiany trendów i preferencji, do których trzeba się dostosowywać na bieżąco. Stąd też wiele osób na stanowiskach kierowniczych ma problemy z podejmowaniem decyzji. Potrzebują coraz więcej danych, żeby podjąć decyzję, a wyczerpany mózg nie ma już siły ich analizować. Jako ludzie mamy swoje ograniczenia i często nadmiar obowiązków nas zwyczajnie przerasta. 

W międzyczasie

Nie chcę tu się przesadnie rozpisywać, bo na ten temat można napisać książkę, ale zwróć uwagę jak obojętnie przechodzisz obok nagłówków „zgwałcono”, „zamach”, „wypadek” itd. Nadmiar informacji pozbawia nas również empatii, a przez to powoli zatracamy ludzkie odruchy i jesteśmy obojętni na wszystko co nas bezpośrednio nie dotyczy. Ja miałem to szczęście, że urodziłem się w latach, w których komputery i internet się rozwijały. Dorastałem na podwórku, a nie przed monitorem i mam na to delikatnie inne spojrzenie. Wszyscy byliśmy podekscytowani tym, jak daleko to wszystko zajdzie. Nikt chyba nie spodziewał się tego, że będziemy pochłaniali takie ilości informacji codziennie. Dla zobrazowania tego powiem Ci, że przeciętny człowiek w średniowieczu przez całe swoje życie otrzymał tyle informacji, ile my dzisiaj otrzymujemy jednego dnia. Warto o tym pamiętać, a może nie? Podobno bardziej efektywny to taki, który więcej zapomina 🙂 

Co możemy z tym zrobić? 

Coraz częściej słyszymy hasła: „Mindfulness” i „Work-life balance”. Chodzi o równowagę między pracą, a życiem prywatnym. Wiele firm oferuje szkolenia swoim pracownikom, które rozwijają w nich umiejętności określania swoich priorytetów, wyznaczania celów i organizacji czasu. To ma pomóc im w organizacji i radzeniu sobie z problemami. Moim zdaniem to wszystko na nic, ale żeby Cię nie załamać, powiem Ci, że jest kilka prostych sposobów, aby sobie poradzić z nadmiarem informacji. Tak samo jak w przypadku nadwagi – dieta. Tytułowa dieta niskoinformacyjna zwana również – detoksem dla umysłu ma na celu odchudzenie Twojego umysłu. Będziemy oczyszczać go z „toksyn” tak jak na detoksie. Zaczynajmy… 

Dieta niskoinformacyjna

Przedstawię Ci kilka prostych sposobów na to, jak zyskać trochę więcej uwagi, a co za tym idzie więcej relaksu dla umysłu. Poprawi to Twoje samopoczucie i pozwoli lepiej podejmować decyzje. 

5 kroków do lepszego samopoczucia 

1. Wyłącz telewizor albo ogranicz ilość kanałów, za które płacisz. 

Na pewno znasz kogoś, kto ogląda o 12:00 serial X, o 15:00 serial Y, o 19:00 „fakty”, o 20 „Minęła dwudziesta”, a potem „Fakty po faktach”. Załóżmy, że serial nie ma większego znaczenia, ale wiadomości zwykle na każdym kanale z grubsza pokazują to samo, tylko w nieco innym opakowaniu. Z reguły i tak większość z tych wiadomości nie ma dla nas znaczenia, ale oglądamy je, aby „być na bieżąco”. Muszę Cię rozczarować. W dzisiejszym świecie nie można być na bieżąco, dlatego polecam Ci wyłączyć TV. Poza tym, że nie będziesz atakowany przez reklamy i nie będziesz wchłaniał indoktrynacji z wiadomości to oszczędzisz na rachunkach za prąd i zyskasz czas na czytanie książek, ćwiczenia, czy też czas z rodziną 🙂 Ewentualnie jeżeli jesteś zapalonym oglądaczem i masz pakiet 4198274987102481 kanałów to zejdź na telewizję naziemną. Tak szczerze to i tak nie oglądasz 3/4 z tych kanałów.

2. Zdecyduj się na jedno źródło. 

Serio, czasami się zastanawiam kto jeszcze kupuje gazety. W sumie rozumiem, że ktoś ma potrzebę trzymania gazety w ręku i okej – szanuję. Jeżeli jesteś fanem gazet to trzymaj się tego formatu. Czytasz gazetę to nie czytaj drugi raz tych samych informacji w internecie, ani nie oglądaj ich w telewizji. Wybierz odpowiedni dla siebie sposób pozyskiwania informacji ze świata. Wystarczy Ci tylko jeden – naprawdę… 🙂

3. Ogranicz aktywność w Social Media.

 O szkodliwym wpływie social mediów na społeczeństwo chyba nie muszę się rozpisywać. Facebook – zmienia się w jeden wielki baner reklamowy. Nie wierzysz? Wejdź na Facebooka i zobacz, ile widzisz zdjęć znajomych, a ile treści z różnych FP. Instagram ma ponoć najgorszy wpływ na samoocenę (głównie dziewczyn). Wierzymy w plastikowy wizerunek i za wszelką cenę sami chcemy być tacy jak „Ci wielcy”. Co do Twittera to dopiero zaczynam, więc nie będę się wypowiadał. Wiem jedno, że warto ograniczyć wizyty w tych portalach (no chyba, że na tym zarabiasz albo z tego żyjesz). Ja osobiście zmieniam się z konsumenta treści w SM na producenta, czego potwierdzeniem może być choćby ten wpis. Zauważyłem, że potrafię scrollować facebooka przez 30-40 min bez czytania czy klikania w cokolwiek – jak robot. Zdecydowanie ograniczam i Tobie też polecam! A jeżeli masz z tym wielki problem, zrób to w wersji light i korzystaj tylko na jednym urządzeniu. 

4. Wyjedź na wakacje bez internetu. 

To może wydawać się bardzo radykalnym posunięciem w dobie dzielenia się ze wszystkimi wszystkim co robisz, ale uwierz mi – warto. Poza tym, że będziesz oglądał to co dookoła oczami, a nie obiektywem telefonu to jeszcze będziesz miał czas na zapoznanie się z kimś i obserwację ludzi dookoła. Chodź bez mapy, zgub się, zapytaj o drogę – żyj. Jedzenie jedz, a nie fotografuj. Jak lubisz zdjęcia to weź aparat i nim rób zdjęcia dla siebie, a jak boisz się zgubić to weź mapę 🙂 Nie musisz mieć wszędzie laptopa i telefonu, a jeżeli wakacje to lekka przesada – wypróbuj jeden weekend miesięcznie. Obiecuję Ci, że nie pożałujesz. 

5. Nie angażuj się w dyskusje. 

W Polsce narzekamy. I nie narzekaj teraz, że Ty nie narzekasz! Wszyscy trochę narzekamy, a do tego angażujemy się w głupie spory na forach, pod postami na facebooku, czy artykułami na portalach informacyjnych. Z niektórych kłótni na forach powstają nowe artykuły, pod którymi rozkręcają się nowe dyskusje. Nie angażuj się w to i się nie denerwuj. Nerwy i narzekanie to spory wydatek energetyczny dla mózgu. Weź poprawkę na to, że jak ktoś napisał totalną bzdurę pod jakimś artykułem w stylu „chcemy rasowo czystej europy” to prawdopodobnie Twoje próby dokształcenia takiej osoby spełzną na niczym. Wyluzuj się i nie dyskutuj! Chociaż to Ci mama od małego mówiła 😀

Gorąca prośba! Wiem, że nie wyczerpałem tematu, jeżeli chodzi o sposoby radzenia sobie z nadmiarem informacji. Dlatego proszę Cię, abyś napisał/a w komentarzu jakie są Twoje sposoby na radzenie sobie z natłokiem śmieciowych wiadomości?

Przyda się to nam wszystkim 🙂

Podsumowując 

Po pierwsze to bardzo Ci dziękuję, jeżeli przeczytałeś cały wpis od początku do końca. Trochę się rozpisałem i nie wyczerpałem na pewno tematu, ale mam cichą nadzieję, że przynajmniej zwróciłem Twoją uwagę na ten problem. Nie można lekceważyć tego tematu i mimo, że nie jest on bezpośrednio skorelowany z tematyką mojego bloga to jednak uważam, że warto było o tym napisać. Żeby nie było, sam mam problemy z nadmiarem informacji i często jestem rozkojarzony, nie jestem idealny i nie jeżdżę na wakacje bez telefonu (chociaż mało go wtedy używam). A teraz pozwól, że polecę sprawdzić swojego Instagrama, Twittera, Linkedin’a, Goldenline’a, wyślę kilka Snapów, a potem zerknę co nowego na Netflix’ie i Showmax’ie. Szkoda, że zlikwidowali mi Grono.net i Naszą-klasę. Przez to nie mam co robić 🙁

Uff… Poszło 😉 Nie zapomnij „lajknąć” Finansowe Kaizen na facebook’u i zapisać się na Newsletter 😀

A jeśli uważasz ten wpis za wartościowy to podziel się nim ze znajomymi!

Share this Post

4 Comments

  1. Mądrze prawisz kolego. Ja stroniłem od telewizora przez kilka lat, ostatnio jednak podłączyłem antenę i zacząłem wchłaniać tą papkę. Chodziłem znerwicowany sytuacją polityczną, aferami, tragediami itp. Po tygodniu złapałem się już na tym że potrafiłem siedzieć po 5 h i patrzeć na wiadomości. W końcu wyrwałem antenę i problem znikł :). Teraz nie czuję się że jestem niedoinformowany o bieżących wydarzeniach bo wystarczy że rzucę okiem na kilka portali , co zajmuje mi t max 10 min i wiem już wszystko co wczesniej przy telewizji zajmowało mi 5 h.

    1. Dzięki za dobre słowo 🙂

      Miałem podobny problem, ale ja z Facebookiem 🙂 Telewizji nie lubiłem od zawsze. No chyba, że bajki za dzieciaka się liczą 😀

  2. Po przeczytaniu ksiazki „4 godzinny tydzien pracy” zrobilem podobnie jak to opisujesz i trwa to juz kilka dobrych lat. Aczkolwiek telewizji nie ogladalem juz wczesniej co wiaze sie z lepszym samopoczuciem a po ograniczeniu pobytu w SM lepsze samopoczucie wzroslo. Jak sie kogos spotka to jest o czym pogadac. Doszlo nawet do tego, ze nie wiedzialem o zamachu w Menchester a na tym koncercie byli moi przyjaciele z dziecmi i omal nie zgineli, wiec troche mi glupio bylo jak zadzwonilem pogadac a tu takie cos. Jednak calkowicie nie moge zrezygnowac z FB, choc bardzo bym chcial, bo sluzy mi tez do pracy. Odlajkowalem wszelkie destrukcyjne, polityczne itp profile i jakos zyje. Polecam kazdemu…

    1. Cześć Radzik!

      Masz rację, że czasem można przeoczyć coś ważnego, ale tak szczerze.. Mimo tego, że wiadomość smutna, to zupełnie inaczej usłyszeć ją od znajomego, niż z 40 różnych źródeł, gdzie każde w nieco innym wydaniu. Z Facebookiem też mam problem 🙂 Sprawy uczelniane i inne takie, tylko tam.

      Dobrego dnia!

Leave a Reply